top of page

Czy zamienić pasję w pracę?

Praca czy pasja?

Jednym z najczęściej poruszanych tematów na forach i najczęściej zadawanym mi pytaniem w prywatnych wiadomościach, czy też na spotkaniach jest „Czy warto rzucić pracę na etacie by żyć tylko z fotografii”? Dziś więc czas na post podsumowujący ten temat.


Muszę Was na wstępie uprzedzić (rozczarować?) - że nie dam Wam jednoznacznej odpowiedzi. Pragnę podkreślić też to, że wszystko o czym piszę to moja doświadczenia i moje opinie, które nie muszą pokrywać się z Waszymi. Pamiętajcie też o moim "ekonomicznym skażeniu" :)


Niestety – mam wrażenie – z rozmów w fotograficznym środowisku – że większość osób, która porzuciła pracę na etacie na rzecz „wolności i życia z pasji” jest po pewnym czasie, niestety, rozczarowana i żałuje tej decyzji. Nie oznacza to, że to była zła decyzja – być może przygotowanie było niewłaściwe, lub też nastawienie – trochę zbyt optymistyczne. Mam nadzieję, że pomogę Wam tym postem, choć trochę uniknąć rozczarowań.

Czas więc na wybór kierunku rozwoju zawodowego...

Pasja to nie praca – i nigdy nią nie będzie. Nawet jeśli wykonujesz zawód bazujący na swojej pasji. To podstawowa rzecz, którą musisz zrozumieć przed rozpoczęciem wolnego zawodu. Praca to zaspokajanie potrzeb klienta a nie twojego ego.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że pasja a praca – to inni odbiorcy twoich działań.

Pasja – to robienie czegoś tylko i wyłącznie dla siebie i wg swoich kryteriów estetycznych. Nawet jeśli dzielisz sią tą pasją z innymi, to nie robisz tego dla nich – tylko dla siebie. Nigdy o tym nie zapominaj. Praca – to robienie czegoś dla klienta. Według jego oczekiwań i pod jego dyktando. W tych kilku zdaniach zawiera się 99% powodów rozczarowań przejściem na wolny zawód, więc potraktuj tę część artykułu jako kluczową.

Kochamy naszą pasję dlatego, że realizujemy w niej siebie. Gdy zaczyna być ona naszym zawodem, nie wolno nam zapominać, że zmienia się wtedy całkowicie cel tego, co robimy. To już nie nasza estetyka i nie nasze potrzeby są najważniejsze – tylko spełnienie oczekiwań klienta. Bardzo często przyczyną porażki jest brak akceptacji tego faktu – wraz z rozpoczęciem pracy dla klienta kończy się nasza artystyczna wolność.


Kiedy decydujesz się zarabiać na swojej pasji, od pierwszego dnia musisz pamiętać o zmianie hierarchii. Teraz najważniejszy jest klient i twoja gotowość do spełniania jego oczekiwań. Oczywiście, wykonując każdy wolny zawód – sprzedajemy produkt, który oparty jest na naszym talencie, przekonaniach, umiejętności czy wizji – ale nadal jest to produkt, który chce od nas dostać klient i musi być on skrojony na jego potrzeby. Musisz się do tego przygotować. Klient chce kupić rezultat twoich umiejętności i twojego talentu – jednak przystosowany do swoich wizji i musisz być gotowy na to, że nie raz i nie dwa będziesz musiał się dostosować estetyką do jego wymagań.

Nie można tego mylić z „naginaniem się”, „robieniem coś sprzecznego z samym sobą”, itp.

Praca to nie miejsce na tego typu rozterki i są one całkowitym pomyleniem sytuacji. Sprzedajesz produkt, za co bierzesz pieniądze od klienta. Pobierasz wynagrodzenie za zaspokojenie potrzeb twojego klienta a nie swojego ego. Inaczej, nie byłoby to ani "ludzko" ani biznesowo uczciwe.


Wiele osób powie Ci prawdopodobnie, że klient nie powinien Tobą rządzić, nie powinien dyktować Ci sposobu pracy, itp. Unikaj tego typu doradców – bez usłyszenia i słuchania klienta – nie będziesz wiedział co klient chce kupić. Nie sprzedaż więc (albo sprzedaż raz i nigdy więcej do niezadowolonego klienta). Oczywiście, możesz doradzać klientowi i sugerować zmiany w jego oczekiwaniach – ale na sugestii to się powinno kończyć. Bardzo często będziesz mieć dużo szczęścia i Twoi kliencie przychodząc do Ciebie będą oczekiwać czegoś bardzo spójnego z Tobą samym ale nie zawsze.


Nie jest też prawdą, że jak już będziesz Wielkim Artystą to będziesz mógł dyktować klientom wszystkie warunki współpracy. To dobry chwyt reklamowy, ale odróżniaj marketing od życia.

Tak naprawdę Wielcy Artyści są Wielcy dlatego, że z ogromną starannością wykonują produkt według potrzeb klienta i pobierają za to odpowiednio wysokie wynagrodzenie, dzięki czemu stać ich na projekty czysto prywatne, którymi chwalą się w mediach społecznościowych starając się w by w portfolio klientów znalazło się jak najwięcej osób z potrzebami dopasowanymi do ich estetyki. Tak to działa. Udany biznes to klient na pierwszym miejscu.


Nie pomyl też tego z uleganiem klientom w temacie zakresu produktu, czy godzenie się na warunki współpracy, które tak naprawdę Ci nie odpowiadają (udostępnienie w pakiecie większej ilości zdjęć niż umówione w tej samej cenie, rabaty na dzień dobry, telefony w nocy czy namawianie na oddanie zdjęć przed terminem). To jest zupełnie oddzielny temat z pogranicza biznesu (efektywna praca) i psychologii (asertywność) – i nim się dziś nie będziemy zajmować.


Like’i to nie klienci!

Bądź przygotowany na to, że twoja popularność w mediach społecznościowych jako artysty nie przełoży się (lub nie od razu) na wielkość sprzedaży. Znam kilku bardzo zdolnych artystów (nie tylko fotografów), którzy na fali swojej popularności blogerskiej i medialnej zdecydowali się rzucić wszystko i zacząć na swojej pasji zarabiać. Niekoniecznie z dobrym skutkiem 😊 Like to like. Like nic nie kosztuje. Tysiące osób mogą kochać twoje prace, zachwycać się nimi w internecie, co nie oznacza, że mają jakąkolwiek potrzebę kupić je dla siebie i zapłacić za nie pieniądze. Popularność a twój rynek docelowy – to dwie rożne sprawy.

Konkurencja.

Tak długo, jak pokazujesz dzieła swojego talentu i swojej pasji – tak długo wszyscy, którzy robią to samo – będą cię kochać i będą twoimi „przyjaciółmi”. Będą się inspirować twoimi pracami, polecać cię, lajkować twoje publikacje, przychodzić na spotkania, chwalić cię i towarzyszyć ci w życiu społecznym i medialnym w nadziei, że zdradzisz im choć część swojego warsztatu (co zwykle czynisz z chęcią bo przecież wtedy kochają cię jeszcze bardziej a pasją zaspokajasz jedną z najważniejszych ludzkich potrzeb – potrzebę uznania). Kiedy zaczynasz na swojej pasji zarabiać - ci wszyscy, którzy usiłowali na tym zarobić wcześniej – przestaną niestety oficjalnie cię lubić. Dalej oczywiście po cichu mogą zachwycać się twoimi dziełami ale teraz one zabierają im kawałek rynku więc część potencjalnych klientów – dlatego bądź przygotowany, że zmienią się twoje relacje z całym twoim gronem wielbicieli. Nie ma w tym nic dziwnego, na to trzeba być przygotowanym. Mówiłam – pasja to pasja a biznes to biznes. Jeśli chcesz na tym zarabiać, nie możesz się temu dziwić ani nie może cię to frustrować. Musisz sobie z tym poradzić.

Do tego, radziłabym się zastanowić czy zdradzanie swojego warsztatu ma dla ciebie ekonomiczny sens. Oczywiście – nie myl tego z zaprzestaniem bycia pomocnym czy nieodpowiadaniem na jakiekolwiek zapytania konkurencji. Musisz po prostu mądrze oddzielić wiedzę kluczową od powszechnie dostępnej a marketing od utraty przewagi konkurencyjnej. To są różne sprawy i czas zacząć je rozumieć i rozróżniać. Nie bez powodu mamy urząd patentowy.


Niejeden rynek, w tym np. szkoleniowy, kuleje mocno ekonomicznie z powodu „rozdania” wiedzy za darmo – w błędnym rozumieniu pojęć „marketing i przyciąganie klientów” lub (to niestety domena ludzi nieobeznanych biznesowo ) „wykoszenie konkurencji poprzez darmowe lub tanie informacje na temat warsztatu pracy”. W ten sposób m.in. rynek fotograficzny czy szkoleniowy czy rynek wizażu - wykosił przede wszystkim swoją marżę. Niestety nie są to jeszcze w Polsce rynki dojrzałe ekonomicznie, by to zrozumieć. Powrót na właściwe tory zajmuje około dekady.

Pieniądze.

"Temat-rzeka" ale do tego sprowadza się prowadzenie biznesu. Robiąc cokolwiek z pasji – masz za zadanie zadowolić siebie i dzielić się swoim szczęściem z innymi. Prowadząc biznes - masz za zadanie zarobić godne (!!! Powtarzam – godne !!!) pieniądze, za które ty i twoja rodzina macie dostatnio i szczęśliwie żyć. Temat gotowości do zarabiania (co sprowadza się często w pierwszej kolejności na umiejętności powiedzenia samemu sobie, że oczekuje się dobrych i godziwych pieniędzy za dobrą pracę) jest tematem trudnym. Nie będziemy go tutaj rozwijać – na ten temat pisałam już sporo. Zachęcam m.in. do powrotu do tego artykułu:

Firma nie rozwija się w rok.

Kolejną przyczyną rozczarowań jest brak jakiejkolwiek wiedzy ekonomicznej/finansowej – i wiara (z nadzieją?), że zaczniemy na naszej pasji zarabiać szybko.

Wiele osób, pod wpływem impulsu, rzuciło swoją pracą w jeden dzień. Niestety statystycznie firmy – nawet jednoosobowe przedsiębiorstwa – rozwijają się do punktu rentowności w okresie 2-3 lat. Niektóre branże artystyczne biorąc pod uwagę bariery wejścia na rynek w PL – nawet 5 lat (tyle bym dawała wizażystce). To oznacza, dosłownie – że dwa-trzy-a może pięć lat – będziesz tylko ponosić koszty a przychody ich nie pokryją. Na to trzeba być gotowym i tego trzeba być świadomym. Między bajki włóż historię o szczęśliwych byłych-prezesach, którzy zmęczeni korporacją zdecydowali się wielki krok i w rok czasu rozkręcili intratne biznesy na …

...wypasie owiec w górach, zdjęciach, projektowaniu ubrań, małym hoteliku w Picimierzu Dolnym…(wpisz co chcesz i o czym słyszałeś).


Wiele z tych historii jest prawdziwych, z tym tylko zastrzeżeniem, że „byli-prezesi-zmęczeni-korporacją” zwykle mają po kilkudziesięciu latach w korpo dosyć dobrze rozwiniętą wiedzę biznesową i do tego „nagłego kroku” przygotowywali się kilka lat zaczynając od drobnych umów zlecenia, od planowania, od bywania w określonych kręgach i ten wielki krok to był już w momencie pierwszych zysków (doczytaj czym się różni zysk od przychodu).


„Nagle” to było dla mediów. Przecież szefom i przyszłej konkurencji nie zdradzali swoich planów.

Więc albo masz oszczędności i jesteś gotowy utrzymać się z nich kilka lat – zacznij powoli jeszcze pracując i przez rok, dwa – daj się poznać na rynku. Na rynku – nie w mediach. Media ci nie zapłacą. Klienci tak.

Człowiek-orkiestra. Tym się staniesz.

Musisz się przygotować na ciężką pracę przez pierwsze lata, nadgodziny, zmęczenie. Jeśli nie masz wsparcia w rodzinie – albo wiesz, że sobie nie poradzisz z ich brakiem pomocy lub akceptacji – działaj powoli. Zakładając własną firmę będziesz mieć mało czasu na pracę. Sam będziesz musiał zająć się marketingiem, księgowości, logistyką, zdobywaniem rynku – to wymaga naprawdę dobrej kondycji i nie ma się co oszukiwać, że jeśli twoim celem było odejście od korporacyjnych nadgodzin i zdobycie czasu dla rodziny, to odniesiesz błyskawiczny sukces. Oczywiście możesz zatrudnić pracowników ale na początek zwykle nie będzie cię stać. Dodatkowo jak sam nie masz w głowie tego, co ostatecznie ma z tego wyjść, to nie zdelegujesz zadań na innych. Niestety – własna firma to konieczność nauczenia się nowych rzeczy i to nie w temacie swojej pasji. Musisz ogarnąć podatki, urzędy, język marketingowy, obsługę mediów społecznościowych i masę innych tematów. Zarządzanie ludźmi też. Jeśli nie masz siły i czasu się uczyć – rozważ wchodzenie na rynek powoli.

Nie każdy rynek jest równie opłacalny.

Prawda numer jeden - na każdym ryku da się osiągnąć sukces i zarabiać bardzo dobre pieniądze.

Prawda numer dwa - nie na każdym równie szybko.


Są rynki mniej i bardziej opłacalne i trzeba sporej wiedzy i doświadczenia biznesowego, aby je umieć wyczuć. Są rynki dojrzałe i rynki wschodzące. Są też rynki dojrzałe biznesowo, jak np. rynek ubezpieczeniowy czy rynek przedstawicieli handlowych (czytaj: ludzie niefinansowi jednak dobrze się w finansach na tych rynkach rozeznali więc cały rynek jest spójny, ustandaryzowany i mimo konkurencji zmierza do dobrych marż) i rynki bardzo niedoświadczone – jak niestety rynek fotograficzny. W każdym kraju jest inaczej. W każdym kraju zarobisz – tylko na niektórych rynkach w niektórych państwach będziesz musiał ponieść kilkukrotnie większe koszty i poczekać kilka lat dłużej. Musisz rozważyć czy warto (vs branża w jakiej pracujesz teraz).




Pasja nie oznacza, że nie możesz na niej zarabiać. Nie musi być to jednak podstawowe źródło dochodu.

Jeśli chcesz by coś pozostało Twoją pasją – nie musi to oznaczać, że nie możesz na tym zarabiać. Po prostu nie traktuj tego jako podstawowe źródło zarobku. Pracuj w branży, która jest bardziej dochodowa a wtedy możesz zarobkowo decydować się tylko na te projekty, które naprawdę będą cię cieszyć. Można zarabiać i na pracy i na pasji – pozostawiając pracę pracą a pasję pasją.

Jakie z tego wnioski?

Decyzja by zacząć pracować jako wolny strzelec i zarabiać na swojej pasji – jest zdecydowanie dobrą decyzją tak długo, jak ją dobrze rozumiesz i jesteś gotowy na wszystkie jej konsekwencje.

Ostatnio na LinkedIn mignął mi w poście sympatyczny cytat:

„Wszyscy żeglarze mówią, że chcą pójść do nieba ale nikt nie chce umrzeć” 😊

Kiedy pasja zaczyna być pracą – to przestaje być pasją. Musisz ten fakt zaakceptować. Ten fakt, nie oznacza, że nie można kochać swojej pracy. To tylko oznacza – że potrafisz zrozumieć zmianę hierarchii wartości. Tylko tyle i aż tyle. Świadomość, odpowiedzialność, rozwaga i gotowość do prawidłowego oszacowania skutków swoich decyzji.

Tego Wam wszystkim (i sobie 😊) serdecznie życzę!

EDIT: Ktoś mi napisał, że fajnie by było abym napisała jak to jest w moim przypadku. Ja, Kochani, jestem finansistą. Byłam i zawsze będę. Nawet fotografującym. To oznacza, że bardzo dokładnie oceniam ekonomiczne skutki swoich decyzji. Mam firmę fotograficzną – i ma się ona bardzo dobrze. Kiedy rozpoczynałam działalność - miałam zapewnione zaplecze finansowe na start. Szukałam takich momentów w moim życiu, w których mogłam tę decyzję podjąć bezpiecznie i bez dużych obciążeń dla rodziny. Wiedziałam też, że jej rozkręcanie to będzie bardzo obciążający czasowo okres – i bardzo mi w tym pomógł mąż. Cały czas jednak – pracuję w swoim wyuczonym zawodzie (ale nie w korporacji!) – bo patrzę na życie „inwestorskim okiem”. Rynek fotograficzny był dla mnie ciekawym na wejście w określonych ramach – chciałam się ugruntować w konkretnej niszy (fotografia portretowa i beauty oraz rynek szkoleniowy) i to zrobiłam. Nie porzuciłam jednak zawodu – bo daje mi on komfort nazywania fotografii „pasją” – i koncentrowania się na tych zleceniach, które są dla mnie wartościowe od strony rozwoju artystycznego.

Featured Posts
Recent Posts
Search By Tags
Follow Us
  • Facebook Classic
  • Twitter Classic
  • Google Classic
bottom of page