Kolejny kamień milowy za nami....
Kolejny kamień milowy za nami. Z utrzymywaniem równowagi uporaliśmy się szybciutko bo od kilku lat w użyciu była biegówka. Pedały dla odmiany nie bardzo się podobały - trzeba nimi kręcić, nogi w tym czasie nie biegają i ciężko hamować podeszwami. Samodzielne ruszanie nadal jest źródłem frustracji ale idzie nam co raz lepiej!
A to nasz bressonowski decydujący moment....z dzisiaj! Wielki Dzień!